Kategorie
Blog

Autobusy marszałkowskie w województwie małopolskim

Pisaliśmy już o autobusach marszałkowskich w województwie łódzkim. Zobaczmy teraz dla porównania jak wygląda sytuacja na południu kraju – w województwie małopolskim. Samorząd województwa małopolskiego jest jednym z tych bardziej aktywnych pod kątem organizacji siatki drogowych połączeń wojewódzkich. Małopolski marszałek pierwszą marszałkowską linię autobusową zorganizował już we wrześniu 2017 r., więc dawno przed utworzeniem rządowego programu autobusowego – tzw. FRPA. Jak wyglądają i jak się sprawują małopolskie autobusy marszałkowskie? Zobaczcie razem z nami!

Samorząd województwa małopolskiego uruchamia obecnie (marzec 2021 r.) 13 linii autobusowych w różnych częściach województwa, w tym jedną autobusową linię transgraniczną na Słowację. Jako pierwsze powstały linie autobusowe w okolicach Wieliczki, które dowożą pasażerów z okolic do pociągów w kierunku Krakowa i funkcjonują już od września 2017 roku.

Choć słowo “linie autobusowe” jest w przypadku Małopolski nieco na wyrost, to w zdecydowanej większości połączenia marszałkowskie obsługiwane są pojazdami kategorii bus. A takie pojazdy nie cieszą się zbytnią popularnością wśród pasażerów. Pełnowymiarowe autobusy pojawiają się tylko na części linii dowozowych w okolicach Wieliczki oraz na linii transgranicznej.

Małopolska siatka linii jest zdecydowanie mniejsza w porównaniu z województwem łódzkim, który jest obecnym polskim liderem, jeżeli chodzi o linie marszałkowskie. Jest mniej-więcej o 60% mniejsza, jeżeli chodzi o długość sieci oraz liczbę linii uwzględniając nieco mniejszą powierzchnię województwa małopolskiego w stosunku do łódzkiego. Wbrew temu Małopolska należy do jednych z najbardziej aktywnych województw w Polsce, jeżeli chodzi o organizację transportu autobusowego.

Zaczynamy na dworcu kolejowym w Krzeszowicach. To niewielkie miasto w krakowskiej aglomeracji. Krzeszowice leżą na niedawno zmodernizowanej linii kolejowej Kraków – Katowice. Relacja Krzeszowice – Kraków (27 km) to jedna z tych w Polsce, gdzie pociąg oferuje bezkonkurencyjny czas przejazdu. Do centrum Krakowa można dojechać pociągiem regionalnym nawet w 20 minut!

Na trasie kursuje na zlecenie samorządu województwa dwójka regionalnych przewoźników – Polregio oraz Koleje Śląskie. W listopadzie 2020 r. tabor na tej trasie, jak widać na zdjęciu, pozostawiał wiele do życzenia. Obecnie sytuacja nieco się poprawiła, jeździ zdecydowanie więcej nowych i zmodernizowanych składów.

Choć perony kolejowe są wyremontowane to bezpośrednie okolice stacji kolejowej nie wyglądają zbyt reprezentacyjnie. Duża wolna przestrzeń służy jako dziki parking. Dworzec autobusowy jest położony około 300 metrów dalej, więc na przesiadkę trzeba poświęcić co najmniej 5 minut, więc taka sytuacja zdecydowanie nie zachęca do przesiadek. Ma to się jednak w najbliższym czasie zmienić ponieważ już w tym roku ma przed stacją powstać parking P+R oraz małe centrum przesiadkowe.

A tu już widzimy naszego bohatera – busa obsługującego marszałkowską linię Krzeszowice – Olkusz. Linię obecnie obsługuje lokalna firma SIOŁA TRANS z Olkusza.

Linia ta powstała na jesień 2019 roku. Jak można doczytać się w internecie – z zamiarem aby stworzyć alternatywę dla niskiego standardu, który oferują przewoźnicy komercyjni obsługujący bardzo często kursującą bezpośrednią linię z Olkusza do Krakowa. Bezpośrednie busy z Olkusza do Krakowa odjeżdżały przed COVID-em praktycznie co 10 minut, a były często mocno zatłoczone.

Alternatywa w postaci marszałkowskich kursów busowo-kolejowych z przesiadką w Krzeszowicach w teorii może zaoferować podobny czas przejazdu jak bezpośrednie busy z Olkusza do Krakowa – około 1 godziny. Tylko czy dodatkowa przesiadka po drodze i oferowany tabor w postaci busów rzeczywiście ma szansę zachęcić masy? Według naszych informacji marszałkowskie busy Olkusz – Krzeszowice notują dość mizerną frekwencję, a pełnią raczej funkcję transportu stricte lokalnego.

Oferta kursów w rozkładzie jazdy linii Olkusz – Krzeszowice jest stosunkowo bogata. Linia oferuje aż 11 par kursów w dni robocze i 4 pary w dni wolne, a busy są w Krzeszowicach skomunikowane z pociągami z i do Krakowa. Nieco dziwi obecny brak kursów busów pomiędzy szczytem porannym i popołudniowym w dni robocze, choć zapewne powodem będzie niska frekwencja pasażerów.

Rozkład w tej formie jest dosyć czytelny i zawiera wszystkie przystanki po trasie, co jest zdecydowanie na plus! Kolejnym plusem jest to, co mogliśmy zauważyć w trakcie przejazdu, gdzie rozkład był powieszony na zdecydowanej większości przystanków – w jednolitej formie. Tutaj się już jednak plusy kończą. Na rozkładzie nie żadnych danych kontaktowych, więc w razie jakichkolwiek utrudnień pasażer pozostanie kompletnie na lodzie. Rozkład nie zawiera nawet informacji o tym kto obsługuje daną linię. Bardzo dużym minusem jest słaba dostępność rozkładu jazdy w internecie. Można go znaleźć praktycznie tylko na stronie Urzędu Marszałkowskiego – w BIP-ie (sic!). Połączenia nie wyświetlają się również w żadnej z popularnych wyszukiwarek połączeń, a rozkładu nie znajdziemy nawet na stronie operatora linii – firmy SIOŁA TRANS. Cena biletów to też dość spora zagadka.

To nasz bus już po przyjeździe do celu – na olkuski dworzec. Jak wyglądał sam przejazd? Standard usług operatora pozostawiał wiele do życzenia, choć pojazd oczekiwał już wcześniej na terenie dworca w Krzeszowicach, kierowca podstawił się na przystanek początkowy dopiero minutę po rozkładowej godzinie odjazdu.

Po zapłaceniu za przejazd nie otrzymaliśmy żadnego biletu i sprzedaż na pewno nie została zarejestrowana na kasie. Największym zaskoczeniem był jednak dalszy przebieg przejazdu, gdzie kierowca najwidoczniej uważa, że rozkład jazdy to tylko niezobowiązująca informacja orientacyjna. Z przystanków pośrednich odjeżdżał sporo przed czasem, co spowodowało że do celu dotarliśmy ponad 10 minut przed czasem. Na tym się jednak lista wad nie kończy…

Tak wyglądało wnętrze busa marszałkowskiej linii z Krzeszowic do Olkusza. Po prostu zwykły bus – stosunkowo nowy, choć niespecjalnie wygodny. Za szybą była podczas jazdy tablica kierunkowa z innego kursu, a kierowca spokojnie sobie rozmawiał przez telefon. Na kursie w listopadową sobotę nie było innych pasażerów.

A tu już widzimy kolejny bus – Mercedes Sprinter obsługujący inną marszałkowską linie. Tym razem to linia Olkusz – Trzyciąż – Kraków, którą obsługuje firma JKA-BUS z podkrakowskich Jerzmanowic.

Wszystkie pojazdy obsługujące marszałkowskie linie w Małopolsce są oznaczone logo samorządu województwa i wyraźną literą “U”, na tym jednolitość całego systemu się kończy. Dla zwykłego pasażera to raczej zwykły bus, trudno będzie mu zidentyfikować że to TA NOWOŚĆ – te marszałkowskie linie.

Linia Olkusz – Trzyciąż – Kraków ma najprawdopodobniej za cel obsłużyć miejscowości nieco bardziej oddalone od drogi krajowej do Krakowa, a więc te, gdzie nie ma dobrej oferty komercyjnych przewozów w kierunku Krakowa. Linia marszałkowska do Krakowa kursuje codziennie, w ofercie są 4 pary kursów oraz piąta para jako wariantowy kurs (w teorii osobna linia) przez Sułoszowę i Skałę.

Trasa linii jest nieco pokrętna, przez to jedzie prawie dwa razy dłużej niż bezpośrednie komercyjne kursy Olkusz – Kraków. Wygląda na to, że linia przynajmniej na części trasy znalazła sobie swoich pasażerów. Na początkowym odcinku z Olkusza jednak nie było innych pasażerów. Fakt obecności pasażera na początkowym przystanku zaskoczył nawet kierowcę, który wręcz starał się zniechęcić do korzystania z tego kursu – tłumacząc dosyć nieuprzejmie że jedzie drogą okrężną i że nie powinniśmy TYM KURSEM jechać do Krakowa. No niestety, nie udało mu się.

W środku to nie wyglądało jak na busa najgorzej, choć nadal to tylko bus, ale najważniejsze że coś w ogóle jeździ. Mniej-więcej od miejscowości Trzyciąż zaczęli pojawiać się też inni pasażerowie.

Mocno zastanawiający był jednak dziwny proceder, który kierowca stosował przy sprzedaży biletów. Choć bilety nabijał na bileterce, nie uważał za potrzebne wydawać wydruki biletów pasażerom i po wydrukowaniu zostawiał je dla siebie. Jako pytanie retorycznie można postawić to, co się ze wspomnianymi wydrukami działo dalej po zakończeniu kursu.

Do Krakowa na pokładzie busa przyjechało 8 osób – nie najgorzej jak na pandemiczną listopadową sobotę.

A tu już busik Olkusz – Trzyciąż – Kraków na dworcu MDA w Krakowie. Tym razem dojechaliśmy punktualnie i kierowca raczej trzymał się rozkładu jazdy.

Przenosimy się do Nowego Targu – na dworzec kolejowy, gdzie odjeżdża marszałkowska linia z Nowego Targu przez Ochotnicę i Łącko do Nowego Sącza. W ofercie są 4 pary codziennych połączeń, odjazdy są w miarę rozłożone co do całego dnia. Linię z Nowego Targu do Nowego Sącza obsługuje firma Markpol z Mielca. Firma jest według danych z internetu powiązana z PKS Tarnobrzeg.

Niestety na przystanku początkowym nie znajduje się nigdzie wywieszka z rozkładem jazdy linii. Tak, jak w przypadku większości linii marszałkowskich, rozkładu nie znajdziemy w internecie – oprócz strony w BIP-ie. Rozkład swojej linii nie zechciał na swojej stronie internetowej opublikować nawet operator linii – wspomniana firma Markpol.

I tu już jesteśmy na dworcu autobusowym w Nowym Targu. Linię Nowy Targ – Nowy Sącz obsługuje Mercedes Sprinter najnowszej generacji – oznaczony logo “Małopolska” oraz literą “U”. Choć jeszcze pachnie nowością, nadal to zwykły bus.

Bus odjeżdża z dworca autobusowego w Nowym Targu do Nowego Sącz z jedną osobą na pokładzie. Trudno byłoby się spodziewać w listopadową pandemiczną niedzielę czegokolwiek więcej. Dużym plusem jest, że wszystkie małopolskie linie odjeżdżają 7 dni w tygodniu, więc nawet w niedzielę i święta, a to nie jest w Polsce standard, a wręcz nadstandard. Warto byłoby jednak pomyśleć o lepszym dopasowaniu godzin odjazdów pod weekendowe potrzeby mieszkańców.

Rynek w Wojniczu. To miasteczko w okolicach Tarnowa, którędy przejeżdża kolejna marszałkowska linia z trasą Nowy Sącz – Zakliczyn – Wojnicz – Tarnów. W rozkładzie znajdziemy 4 pary codziennych kursów. Nie są one w tym wypadku jednak zbytnio rozłożone w ciągu dnia, zapewniają one głównie dojazd do Tarnowa na godzinę 7-mą i 8-mą i powrót po ośmiu godzinach. Może to i spełnia potrzeby ludzi dojeżdżających do Tarnowa, choć zwłaszcza w weekendy takie godziny są kompletnie bez sensu.

Linię obsługuje firma Marpol Bus z Gródka nad Dunajcem w powiecie nowosądeckim. Firma solidnie zadbała o informację przystankową. Choć forma rozkładu pozostawia nieco do życzenia – wzór typowo PKS-owy, bez szczegółów tras, bez żadnego kontaktu dla pasażerów.

Również w przypadku linii Tarnów – Nowy Sącz nie ma niespodzianek, jeżeli chodzi o tabor. Na kursie spotkaliśmy prawie nowy Mercedes Sprinter z standardowym, mocno subtelnym, oznaczeniem małopolskich linii. Na pokładzie popołudniowego kursu w grudniową środę było ok. 6 osób.

W Wieliczce pod Krakowem funkcjonują marszałkowskie linie autobusowe już od 4 lat. Cztery z pięciu linii startujących z Wieliczki ma przystanek początkowy na placu autobusowym koło widocznej na zdjęciu stacji kolejowej Wieliczka Rynek Kopalnia.

Na stację właśnie dojechał parę minut opóźniony pociąg Kolei Małopolskich z Krakowa. Połączenia są realizowane w ramach linii SKA 1 systemu pod nazwą Szybka Kolej Aglomeracyjna.

W mglisty styczniowy wieczór na placu autobusowym oczekują autobusy Wielkickiej Komunikacji Gminej. To akurat nie linie organizowane przez marszałka, a przez burmistrza Wieliczki. Komunikacja gminna wyruszyła w roku 2018 niedługo po liniach marszałkowskich. Obecnie linie gminne obsługuje podmiot wewnętrzny – Wielicka Spółka Transportowa. Flota jest dość nowoczesna i została pozyskana za pomocą funduszów unijnych.

Choć komunikacja gminna pełni częściowo też dowozowo-odwozową funkcję od pociągów, kursy autobusowe nie są skomunikowane z połączeniami kolejowymi. Dodatkowo, komunikacja gminna nie jest nawet taryfowo zintegrowana z koleją, autobusami marszałkowskimi (obsługujące częściowo podobne trasy) oraz z autobusami krakowskiego transportu publicznego (które też częściowo obsługują Wieliczkę).

Poza nowoczesną flotą to komunikacja gminna Wielicki z organizacyjnego punktu widzenia robi dość mierne wrażenie. Napełnienie gminnych autobusów było nawet w roboczy dzień niewielkie.

A to już autobusy obsługujące linie marszałkowskie. Trzy z czterech linii z Wieliczki funkcjonują pod nazwą Autobusowe Linie Dowozowe (ALD) i ich formalnym operatorem są Koleje Małopolskie. Koleje Małopolskie zlecają ich obsługę podwykonawcy – obecnie to firma Michalus z pobliskich Dziekanowic.

Flota na tle innych linii marszałkowskich nie prezentuje się najgorzej, choć jest dosyć zróżnicowana.

Linie marszałkowskie odjeżdżały z placu autobusowego w Wieliczce zdecydowanie bardziej zapełnione niż linie gminne.

Istnieje też wspólna oferta taryfowa autobusowo-kolejowa – w zakresie biletów miesięcznych. Ciekawostką jest nieco inny sposób odprawy pasażerów na Autobusowych Liniach Dowozowych. Wsiadać można wszystkimi drzwiami. Kierowca nie prowadzi kontroli biletów, choć można u niego bilet kupić. Bilet można kupić też przez system Małopolskiej Karty Aglomeracyjnej – jako bilet papierowy w biletomatach lub jako bilet elektroniczny online. O tym systemie jeszcze będzie mowa.

Jeden z kursów Autobusowych Linii Dowozowych obsługiwał też starszy Mercedes Vario, choć również z niską podłogą z tyłu oraz wyświetlaczami.

Tablica z rozkładem linii obsługującymi plac autobusowy Wieliczka Rynek Kopalnia. Rozkłady Marszałkowskich Autobusowych Linii Dowozowych i linie gminne mają prawie identyczny format, a informację przystankową zapewnia zewnętrzna firma.

Marszałkowskie Autobusowe Linie Dowozowe mają dosyć sensowną częstotliwość – w dni robocze co 60 minut, w dni wolne co 120 minut. W rozkładzie są nawet zaznaczone kursy skomunikowane z pociągami. Jakiegokolwiek kontaktu z informacją pasażerską tutaj również brak.

A to już pędzi bus Mercedes Sprinter obsługujący czwartą linię marszałkowską z Wieliczki. To linia Wieliczka – Wiśniowa – Skrzydlna – Dobra – Półrzeczki. Linię obsługuje obecnie firma Mark-Travel z Bochni.

Linia ma jednak jeden dosyć spory haczyk. Jako jedyna nie odjeżdża z placu autobusowego obok stacji Wieliczka Rynek Kopalnia, a z przystanku przy dworcu kolejowym Wieliczka Park. Dlaczego? Nie mamy pojęcia!

Oto wspomniany dworzec kolejowy Wieliczka Park (kiedyś tylko “Wieliczka”). Właśnie z tego miejsca odjeżdża linia marszałkowska Wieliczka – Półrzeczki. Nie zaczyna tu i nie kończy żadna inna linia autobusowa.

A to już rozkład marszałkowskiej linii Wieliczka – Półrzeczki. W rozkładzie 4 pary codziennych kursów. Rozkład jest na pierwszy rzut oka zrobiony pod dojazdy do Krakowa na godz. 7-mą i 8-mą i umożliwia powrót do domu po ośmiu godzinach pracy. Dokładnie jak w przypadku linii Nowy Sącz – Tarnów.

Tylko czemu przynajmniej odjazdy w godzinach przeciwko szczytu nie mogą być bardziej rozłożone? Zamiast dwóch kursów rano można z Wieliczki rano można zrobić jeden rano i jeden choćby w południe. 

Również w przypadku tej linii nie znajdziemy jej rozkładu w żadnej z wyszukiwarek i nigdzie w internecie – oczywiście poza BIP-em Urzędu Marszałkowskiego.

Informacja pasażerska, jeżeli chodzi o regionalne przewozy autobusowe, ma w Polsce dwie główne wady. Oprócz słabej dostępności aktualnych rozkładów w internecie, to jeszcze nieporządek w przystankach i ich nazewnictwie.

Tutaj widzimy ten problem jak na dłoni. Nie ma jednolitej informacji przystankowej, zwłaszcza w obszarach poza dużymi miastami gdzie każdy przystanek i rozkład każdej linii wygląda “inaczej”. Co najgorsze, jeden przystanek ma często nawet kilka nazw, więc w przypadku tego przystanku, który jako jedyny przystanek, posiada CZTERY RÓŻNE NAZWY: 1 – Wieliczka Park (MPK Kraków, Koleje Małopolskie), 2 – Wieliczka Artus (WST – Wielicka komunikacja gminna), 3 – Wieliczka Dembowskiego PKP (Mark-Travel), 4 – Wieliczka PKP (Urząd Marszałkowski). Już nie mówiąc o tym, że w Wieliczce są TRZY stacje “PKP”.

I teraz pasażerze, zorientuj się w tym!

I jeszcze jeden ciekawy temat. To system Małopolskiej Karty Aglomeracyjnej – MKA. Jak wynika z nazwy, miało chodzić o kartę, choć system rozrósł się też na inne obszary.

Karta ta miała być wspólnym nośnikiem dla biletów na środki transportu publicznego w Małopolsce, co miało pomóc integracji transportu. Po części to się rzeczywiście udało zrealizować. Ale tylko po części. Cały system jest własnością samorządu województwa małopolskiego. Obecnie częścią systemu MKA jest też aplikacja mobilna iMKA lub biletomaty. Jest ich naprawdę sporo.

Nie ma innego takiego systemu w Polsce. Daje to szansę uniezależnić się organizatorowi transportu od różnych zewnętrznych firm i systemów. Idea słuszna, tylko że gołym okiem widać, że już z realizacją nie jest tak prosto. Podobnie jak z systemem ŚKUP na Górnym Śląsku. Pomogły w znacznym stopniu fundusze unijne., lecz problem dla pasażera się niestety zaczyna nawet przy samym zakupie biletu w biletomacie…

Wspomnieliśmy, że problem się zaczyna już nawet przy zakupie biletu w biletomacie systemu MKA. Tak to wygląda w praktyce. Pasażer chce kupić bilet. Po prostu zwykły bilet na przejazd z punktu A do B. I pojawi mu się takie coś…

Strefowy, odcinkowy, dowozowy, wspólny 70 min., zasłużony dawca, Słowacja+, dodatkowy. Czy bilet na autobus jest bardziej strefowy, lub bardziej odcinkowy? Myśli sobie pasażer. A to jednak bilet – dowozowy! 

A potem jeszcze z 5 kroków i bilet kupiony. Proste!

Czym można by serię z Małopolski jakoś zakończyć i podsumować? Właśnie takim zdjęciem. To busik linii marszałkowskiej z Myślenic do Mszany Dolnej, który ma cztery pary kursów codziennie – nawet w weekendy. Operatorem linii jest firma Janiso z powiatu wadowickiego.

Nie jest najgorzej. Tylko że to zwykły busik, może dlatego to logo Małopolski na nim takie małe, że prawie nie widać. Nie ma się czym chwalić. A może starczyłoby niewiele, a byłoby się jednak czym pochwalić? Nawet dla marszałka chyba bardziej atrakcyjne byłoby zdjęcie na tle autobusu ? – niż na tle zwykłego busika, jakich jeździ po drogach mnóstwo. A nawet nie musi to być autobus nowy, byleby był czysty, zadbany, schludnie i jednolicie oznaczony, z klimatyzacją, wygodnymi fotelami i miejscem nawet na większy bagaż. Bo pojazdy z drzwiami na klamkę i brak rozkładów, to jest coś, co się raczej kojarzyło z PKS-ami w czasach ich największego upadku. Taki standard transportu publicznego w 21 wieku delikatnie mówiąc za dużo pasażerów z aut nie przyciągnie.

Ochota małopolskiego marszałka organizować przewozy jest, kasa na organizowanie jest, są pierwsze sukcesy i porażki. Byleby z nich wyciągać wnioski i nie przestać.